Geoblog.pl    natropieokapi    Podróże    Na tropie okapi, czyli rowerem przez Afrykę    Escaping Moshi
Zwiń mapę
2014
12
sty

Escaping Moshi

 
Tanzania
Tanzania, Moshi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8062 km
 
Motor wzięliśmy od Andrzeja. Czemu akurat tak? Bo Andrew wziął nasz na dłuższą, parodniową wyprawę. Dlatego. Większego złomu ze świecą szukać. Po 10 minutach prób w końcu go odpaliliśmy. Udało się, kwestia, żeby nie zgasł. Zgasł chwilę później.

Śmigamy w górę i w górę. W Końcu Kilimandżaro ma prawie 6 km, a Moshi leżące u jego podnóży znajduje się na wysokości 700 m. Dżungla, pola uprawne, trzcina cukrowa, bananowce, kukurydza i inne zboża. Wszystko uprawiane na małych poletkach, nawadnianych niesamowitym systemem irygacyjnym. Region ten to kraina zieleni. Żyzna gleb, dużo wody, wysoka temperatura.

Co raz wyżej, coraz gorsze drogi, coraz bardziej stromo. W końcu motor zdechł. Z pustego i Salomon nie naleje, musimy się cofnąć i znaleźć benzynę :) . Motor gaśnie przy każdym większym wzniesieniu, dwie osoby to stanowczo za dużo. Kolejny raz opalamy silnik ‘na popych’, krzyczę do Grześkowi, żeby jechał sam, ja dojdę. Pół godziny wspinaczki w 35 stopni i dochodzę do wzniesienia, gdzie motor podziękował nawet samemu kierowcy. Zostawiamy nasz wehikuł na poboczu i dalej idziemy pieszo – 5 minut później i tak mieliśmy go zostawić.

Gdybyśmy poszli główną drogą, zapewne musielibyśmy zapłacić za wstęp, a co najważniejsze ominęłyby nas przepiękne widoki. Jednak George zna drogę, był tu wcześniej z autochtonem. Przedzieramy się więc ścieżkami przez dżunglę w górach, wzdłuż strumieni zaprojektowanych do nawadniania każdych poziomów upraw – coś niesamowitego. Piękne widoki, trudno opisać urok tego miejsca. Szukamy kameleonów, w zamian znajdujemy liliopodobne kwiaty, z których produkuje się interesujący specyfik. Otóż np. południowoamerykańskie gangi używają ekstraktu tej rośliny do tortur. Osoba pod wpływem substancji, wykona każdy rozkaz, np. sama się okaleczy odcinając sobie własne palce.

Po godzinnym marszu przez góry i dżunglę, wzdłuż strumieni i pól uprawnych docieramy do jednego z piękniejszych miejsc, jakie widziałem. Rivendel. Nikogo w pobliżu. Skalna ściana otacza z trzech stron małe jeziorko zasilane wodami wodospadu, opadającymi kilkadziesiąt metrów. Rozbryzgujące się strugi tworzą tęcze, przepięknie komponujące się z soczystą zielenią w koło. Wszystko idealnie skąpane w promieniach słońca. Gdy podpłynie się pod sam wodospad, tęcza tworzy okrąg rozpoczynający się i kończący na osobie obserwującej. Podobno na końcach tęczy znajdzie się szczęście. Interesting.

***

Przez Moshi miałem tylko przejechać, zostałem tydzień. Parę dni wcześniej, kiedy wracałem z Eyasi Lake, spotkałem Kanadyjczyków Simona i Bena, z którymi umówiłem się na piwko w Pajama Cafe – reagge knajpie prowadzonej przez ich rodaka – Andrew. Po krótkiej rozmowie Andrzej zaoferował mi możliwość rozbicia namiotu w jego ogródku (koniec końców spałem na kanapie w domu). Jego współlokatorem okazał się być George - kumpel ze studiów Simona i Bena.

Piłeczka w ogródku, sporo lokalnych jadłodajni, kawa w Pamoja Cafe wraz z obcokrajowcami z każdego zakątku świata pracującymi w Moshi, bardzo przyjazne miasto, nocna jazda motocyklem, wycieczki nad wodospady, grill na 30 osób, dużo napojów chmielowych – wszystko to sprawiało, że naprawdę ciężko było opuścić to miasto. Nadludzkim wysiłkiem udało się. A z Kanadyjczykami jeszcze się zobaczę – naprawdę spoko ziomy.

***

Długo nie robiłem wpisów, bo nie mam dostępu do szybkiego netu, zdjęcia załaduję za parę dni. Kolejne wpisy wrzuciłem przez telefon więc sorry za błędy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mrówa
Mrówa - 2014-01-24 10:47
Dużo tych kwiatuszków zerwałeś?
Dla mnie też, proszę.
Liczę, że dotknąłeś tego tęczowego szczęścia!!!
 
 
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 117 komentarzy117 233 zdjęcia233 0 plików multimedialnych0