Kiedyś jeden typ z Katowic mieszkał w Montrealu. Wszyscy mówili, że go odwiedzą, bo bidok taki sam tam siedzi. Ostatecznie nikt go nie odwiedził… oprócz mnie. Ten sam typ stwierdził parę lat później, że należy mi się rewanż za Kanadę… no albo, po prostu miał dość polskiej zimy… Krótkie planowanie i… wracamy do Tangi, tam utworzymy naszą tajemną bazę.
Co było robić, rower w tył zwrot i pedałujemy z powrotem nad Ocean. Po drodze, w górach miałem niezbyt sympatyczne starcie z ciężarówką – cysterną. Bywa.
W Tandze niestety nie zastałem ani Jamesa, ani Sylvaina, obaj złapali malarię (long story) i wyjechali z miasta wykurować się. Co robię w takiej sytuacji? Płynę łajbą na Sand Bank – łachę piachu parę km od brzegu na Oceanie Indyjskim. Płynie ze mną 15 lokalnych muzungu. Część z nich – świetni ludzie. Po powrocie mam gdzie spać, a co najważniejsze poznałem kolejną fajną ekipę.
Sand Bank – zdecydowanie polecam, piękne miejsce.
Na czas szukania własnej siedziby zamieszkałem z Mariusem i Esme – małżeństwem z RPA. Niezwykle przyjazna para w moim wieku, która właśnie sprowadziła się do miasta, psy przyjadą w następnym tygodniu. Marius pracuje jako inżynier przy budowie nowej linii produkcyjnej cementu. Esme kończy magisterkę (trochę odświeżyłem sobie wiedzę z zakresu modeli ANOVA pomagając przy interpretacji danych do jej pracy).
Pokazali mi foty z wypraw po ich kraju, chyba zabawię w RPA nieco dłużej…
Generalnie Marius i Esme są bardzo pozytywni, nie wchodząc w szczegóły , aż miło się patrzy na takie małżeństwo.
Okazało się, że Sylvain remontuje starą łajbę – 66 stóp długą. Do wymiany i przebudowy całe wnętrze. Parę miesięcy roboty. Jacht stoi zakotwiczony kilkadziesiąt metrów od brzegu. Popłynąłem wpław zwiedzić łajbę – może pomogę mu ją odrestaurować, piękna jednostka.
Swoją drogą Szalony Mike – ma łajbę i sprzęt do wędkowania, Kail ma dwa katamarany, Jacobs małą żaglówkę James i Sylvain sprzęt do nurkowania, Marius sprzęt do windsurfingu. W wolnej chwili, czemu nie, karibu stary.
Znalazłem dom do wynajęcia, z widokiem na ocean, w dziczy za wioską lokalsów, mega miejsce. Na 3 tyg. mam swojego ogrodnika, strażnika i sprzątaczkę za naprawdę przyzwoite pieniądze. Nieopodal mieszka Sybilla, Niemka, która mieszka sobie w rozlatującym się, dość zapuszczonym domu, ze stertą książek, 3 psami i generalnym nieładem. Sybilla ma też rozlatujący się katamaran. Przyjazna, pomocna i otwarta starsza pani. Co jeszcze posiada? Niewielką wyspę obok Zanzibaru, z ekskluzywnym hotelem i prywatnym portem. 280$ na osobę za nocleg. (http://www.chumbeisland.com/). A w necie znajdziecie jej wystąpienie na TEDex’ie.