Geoblog.pl    natropieokapi    Podróże    Na tropie okapi, czyli rowerem przez Afrykę    Do brydża krzyknął siwy Flak (i z miejsca rzekł dwa pik).
Zwiń mapę
2014
22
kwi

Do brydża krzyknął siwy Flak (i z miejsca rzekł dwa pik).

 
Nambia
Nambia, Walvis Bay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13546 km
 
Ian pracował na rumuńskim statku poławiającym ryby na Morzu Śródziemnym oraz wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki. W wolnym czasie kupował najróżniejsze dobra i szmuglował je do socjalistycznego kraju rodzinnego. Nie mógł za bardzo awansować, gdyż nie paliło mu się do zapisania do partii, ale szmuglerka była na tyle intratna, że mógł sobie pozwolić na spore mieszkanie w Bukareszcie, samochód i wypasiony motor sprowadzony z RPA. W wolnych chwilach pomagał chłopakom z opozycji, raczej nic wielkiego. Niestety pewnego słonecznego popołudnia doszły go wieści, że jeśli wróci do kraju, to zostanie aresztowany za szmuglerkę. Prawdziwym powodem była niesubordynacja wobec jedynej prawdziwej partii. Wysiadł ze statku w Walvis Bay, ówczesnej RPA, był rok 1988.

Dużo by pisać o jego historii, o jego żonach, dzieciach, psach, kotach i motorach. A jest Ion prawdziwym motorowym freakiem. W garażu trzyma piękne Suzuki, które mu eksplodowało parę tygodni temu kiedy jechał na pokaz mody do Windhoek, wejściówka VIPowska a grzał 150 km, kiedy silnik po prostu wybuchł. W domu czerwone Dukati, dwa skutery i jeden z najstarszych Suzuki jakie zostało wyprodukowane (zakupił je za 50$ 15 lat temu w sklepie z antykami gdzieś w RPA, dzisiaj motor pewnie jest warty z 10k funtów). A zapomniałbym, w garażu w pudłach leży jeszcze jeden krążownik, z którego Ian planuje pobrać narządy i przeprowadzić transplantację zepsutemu Suzuki. Ponadto w domu ma kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset małych modeli motorów, a motorowe czasopisma leżą na stertach wszędzie gdzie się spojrzy. Dywan jest podziurawiony przez oponę. Znajomi Iana o 4 w nocy wprowadzili motor do domu i przygazowali na hamulcu, tak że cały dom był w dymie i Ian nie wiedział co się dzieje. Również wiedza Iona w zakresie modeli motorów (mechaniki już nie ;) robi wrażenie. Razem z kumplem założyli klub Walvis Wolfs z 15 lat temu. Mieli piękną siedzibę ze składowiskiem pustych Jacków, tak znacznym, że kiedy wysłali foty do producentów tego napoju, otrzymali certyfikat jakości… ;) Niestety zmieniły się władze portu, i nowym naczelnikiem został czarny, który wywalił wszystkich białych (siedziba stoi obecnie pusta). Swoją drogą wjazd do domu motorem zainspirował Iana i jego kumpla do wjechania do największego hotelu w okolicy dokładnie w ten sam sposób. Pani recepcjonistka nie wiedziała co odpowiedzieć, gdy zapytali się czy są miejsce dla nich i ich pań… wszak zakazu wjazdu motocyklem do hotelu nigdzie widać nie było. Klub ma swojego pastora, msze odbywają się w garażu z motorami w środku, a po mszy kawalkada motorów grzeje nad wybrzeże do jednej z knajp celem spożycia lunchu. Trochę czułem się głupio, koło Hondy, której moc silnika jest 10 razy większa od mojego pierdzika, no ale ludzie bardzo w porządku :) .

Ian mieszka sam, i pomaga wszystkim, którzy o to poproszą, czasem nie muszą prosić (patrz Pitermen). Ian przygarnął dwóch chłopaków z ulicy, opłaca im szkołę, pomaga im rodzinom. Kiedy wszyscy w koło przepędzają żebrzącą rodzinkę czarnych idących ulicą, Ion oddaje im swoje drugie śniadanie i każe wrócić jutro to będzie miał więcej. Za tą swoją chęć pomocy jest często nagradzany – zainteresowani, systematycznie go okradają. No ale tak to tutaj jest, pozdrowienia z Afryki. Kiedy wie kto to zrobił, nie patyczkuje się, bo ludzie w Afryce nie patyczkują się, pięść czy bicz tutaj to jest normalka. Sam byłem świadkiem kiedy dwóch białasów ścigało w wypasionej furze czarnego biegnącego boso, kiedy go dopadli przy murze, bat zaczął śmigać tak że ciarki mi przeszły po skórze. No to murzynek z powrotem pomyka, biali do samochodu i znowu osaczają go w innym miejscu i tak by zabawa trwała długo dłużej gdyby nie Ion, który wyszedł na ulicę chwycił chłopaka rzucił o ziemię, i rozkazuje mu klęczeć. Biali wyskoczyli i już bat w powietrzu, no to czarny ucieka, ale - gdzie do k… nędzy lecisz chłoptasiu? - Ion rzecze - Pozwoliłem ci? - W międzyczasie bat zamiast na czarnego poleciał na Iana, który wparował między białasów a czarnego. Okazało się, że czarny kradł, a biali go przydybali. Ion zapewnił, że czarny pożałuje i będzie musiał umyć wszystkie jego motory. Biali się pośmiali i pojechali. ‘Do środka!’ warknął Ion, nim biali wsiedli do samochodu. Wystraszony chłopak zaczął płakać, ale posłusznie wszedł. Kiedy biali się zmyli, głos Iona złagodniał, ‘Jak masz na imię? Gdzie mieszkasz? Głody jesteś? Zaraz ci coś zrobię. Pić też chcesz? Zjadłeś to tu masz paczkę z resztą jedzenia, daj komuś głodnemu w twojej dzielnicy.’. Nakarmił i napoił chłopaka, który zapewniał że nic nie kradł, tylko białasy sobie robią polowanie w nocy na podejrzanych czarnych. Kiedy upewniliśmy się, że biali przestali krążyć samochodem po okolicy czekając na tegoż osobnika, puściliśmy go. Na odchodne Ion bardzo gęstym i lodowatym głosem pożegnał go ‘widzisz tego psa? On już dwóch włamywaczy rozszarpał…’.

Ion jest niewykształconym, prostym człowiekiem, którego logika działania oszołomiłaby niejednego chłopca z City w Wawce, Londynie czy Nowym Jorku. Po prostu pomagaj nie osądzaj, nie wywyższaj się. Masz co jeść i gdzie spać, masz swoje hobby i plany, ale za resztę pomagaj. Masz jedzenie codziennie, więc to drugie śniadanie możesz oddać komuś innemu. Masz zbyteczny kabel to możesz pociągnąć prąd do slumsów. Masz starą lodówkę, tam są ludzie, którzy nie mają nawet łóżka. Ion nie robi tego bo chce poczuć się lepiej, czy postawił sobie taki cel. Nie, dla niego to jest norma, a innego postępowania po prostu nie rozumie. Tak samo jak nie przyjmował do wiadomości, że mogę zostać u niego tylko jeden dzień. ‘Nie, nie, nie Pitermen, ja ci muszę pokazać Walvis Bay, skoczymy do muzeum, naprawimy ci motor, zrobimy grilla. Weźmiesz Kamaczonę i skoczycie na wydmę nr 7. Nauczysz go czegoś. Nie możesz jutro jechać!’. No i jak tu nie słuchać rocznika ’54 , który lubi Howlina Wolfa i Doorsów, a w dodatku daje jeść? Jestem do tego przyzwyczajony od małego szczeniaka, więc nie było wyjścia. Poza tym Ion ma kask z ręcznie malowanym wilkiem… ;)

Zjedliśmy kolację, 21:30. ‘Zbieraj się Kamaczona, ty zjadłeś żeberka, a twoja siostra wysłała mi sms’a, że nic nie mają do jedzenia, czemu ty mi tego nie powiedziałeś? Ehh chłopie’. Bierzemy rowery i pedałujemy do sklepu, a potem do slumsów (motor Iona zepsuty, a mój rozkręcony na części). My napełniliśmy brzuchy, inni też niech zjedzą. Bo jakże to inaczej?

Tate kulu (w Wambo ‘stary człowiek’, tak Kamaczona nazywa Iona), ma oj dużo energii, więcej niż ja jeśli chodzi o imprezowanie. Robiliśmy rundy po klubach, mimo że mnie osobiście chciało się spać, Ion się nie przejmował i zagadywał coraz to nowe dziewanny, zresztą połowa ludzi znała go. ‘Piterman, chodź do klubu dla czarnych, fajne dziewczynki tam, poznam cię…’, ‘Piterman teraz chodź do imprezowni gdzie kolorowi chodzą, gooorący towar. Potem pojedziemy do knajpy dla białych, tam też są dobre sztuki, fiuuuu’ :) ‘Ion… spać mi się chce… :D’, ‘A tam gadasz, chodź chodź’.

Wszystko siedzi w głowie, a nie w liczbie słojów drzewa.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
h
h - 2014-05-03 11:11
no to Witulino będzie miał co słuchać
 
 
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 117 komentarzy117 233 zdjęcia233 0 plików multimedialnych0